Grossglockner rowerem. Podjazd z Fusch dla wytrwałych

Grossglockner rowerem z Fusch to zadanie poważne. Bo spocisz się dwukrotnie, żeby wjechać na Hochtor. Gdy będziesz już w chmurach na przełęczy Fuscher Törl, droga pogna Cię w dół, żebyś na nowo odzyskiwał wysokość.

Grossglockner Hochalpenstrasse – bo tak brzmi pełna nazwa opisywanej trasy – to podjazd w austriackich Alpach (Wysokie Taury), który maksymalnie dosięga wysokości 2.504 m n.p.m. na przełęczy Hochtor. Na mapie jest to droga nr 107 prowadząca z Bruck an der Grossglocknerstrasse na północy do miejscowości Winklern na południu (lub Pockhorn, gdzie zaczyna się właściwy podjazd).

Trasa przebiega obok zjazdu na lodowiec Pasterze oraz daje pogląd m.in. na masyw Glocknergruppe z najwyższym szczytem Austrii, którym jest Grossglockner (3.798 m n.p.m.). Widokowo to jedna z najpiękniejszych dróg, po jakich mieliśmy przyjemność pedałować. Z kolei rowerowo jest również jedną z bardziej wymagających, bowiem na wielu kilometrach nachylenie nawierzchni nieprzerwanie wynosi około 9-10% z wieloma fragmentami sięgającymi 12-13% lub nawet 15%. Podjazd z północy (np. z Fusch) wiąże się również z wjazdem na pośrednią przełęcz Fuscher Törl (2.428 m n.p.m.), następnie zjazdem z niej (strata wysokości ok. 160 m) oraz ponownym podjazdem. Po stronie południowej również znajduje się zjazd, tutaj strata wysokości wynosi mniej, bo około 70 m.

grossglockner rowerem alpejski podjazd dla wytrwałych

Trafiliśmy tam w miesiącu sierpniu podczas długotrwałej wyprawy rowerowej po Europie. Wjeżdżaliśmy rowerami trekkingowymi z tylnymi sakwami, do których spakowaliśmy wyłącznie przydatne na podjeździe rzeczy (woda, jedzenie, wierzchnie okrycie, czołówki, aparat fotograficzny – łącznie do 5 kg na osobę). Pozostały bagaż zostawiliśmy na kempingu w Fusch. Tym samym musieliśmy po niego wrócić, więc wjeżdżaliśmy i zjeżdżaliśmy tą samą trasą. Kierunek podjazdu oraz pokonywanie drogi w tę i z powrotem uwarunkowane były planowanym przebiegiem wyprawy przez Austrię.

PARAMETRY TRASY (dla trasy w tę i z powrotem: Fusch –  Fuscher Törl – Hochtor –  Fuscher Törl – Fusch)

DYSTANS: około 52 kilometry (ok. 26 kilometrów w jedną stronę)

MAKSYMALNE NACHYLENIE NAWIERZCHNI: około 15%

MAKSYMALNA WYSOKOŚĆ NA TRASIE: przełęcz Hochtor 2.504 m n.p.m.

MINIMALNA WYSOKOŚĆ NA TRASIE: miejscowość Fusch około 805 m n.p.m.

PRZEWYŻSZENIE: około 2.005 m dla trasy w tę i z powrotem (Fusch – Hochtor – Fusch), około 1.852 m na Hochtor (w jedną stronę: Fusch – Hochtor)

Profil wysokościowy pochodzi ze strony https://fam-oud.nl/~oof/Cyclo2010/Grossglockner.html

Dystans z Fusch do przełęczy Fuscher Törl

Austria. 16.08. 2016: 78. dzień wyprawy rowerowej po Europie

Grossglockner Hochalpenstrasse to miejsce, po którym dosłownie można jechać z głową w chmurach oraz miejsce, po którym jednocześnie należy twardo stąpać (a raczej pedałować), jeśli chce się dotrzeć na Hochtor.

Pobudka o 6.00. Szybko gramolimy się z namiotu, choć nie jest to takie proste jak zazwyczaj. Wkoło nas walają się bowiem ubrania, jedzenie, kartusze z gazem i inne przedmioty, które wypakowaliśmy dzień wcześniej z tylnych sakw, żeby zrobić w nich miejsce wyłącznie na te rzeczy, które będą nam potrzebne podczas podjazdu na Grossglockner. Sprawnie ogarniamy poranne czynności i zjadamy syte śniadanie.

O 7.15 jesteśmy na starcie z tylnymi sakwami wypchanymi wodą, jedzeniem, ciepłymi ciuchami i aparatem fotograficznym. Zamykamy namiot i wyjeżdżamy na asfalt. Początkowo jest prawie płasko. Pedałujemy w zielonej dolinie, do której opadają drzewiaste zbocza. Z tablicy na poboczu wita nas austriackie „Willkommen” („Beginn der Grossglockner Hochalpenstrasse” – w wolnym tłumaczeniu z niemieckiego: „początek Grossglockner,  trasy w wysokie Alpy”).

Asfalt dość znacznie zwiększa swoje nachylenie, mięśnie nóg zaczynają się rozgrzewać. Na około 6-7 kilometrach od startu wspinamy się o mniej więcej 300 m wyżej na wysokość 1.160 m n.p.m, gdzie znajdują się bramki wjazdowe na kluczowe odcinki Grossglocknera (obok znajduje się także park dzikiej przyrody i rozrywki Wildpark Ferleiten) .

O poranku jest tu jeszcze niemal pusto, ale szerokość jezdni sugeruje, że za dnia przy wjeździe na Grossglockner pojawia się wielu odwiedzających. Od razu dostrzegamy wyraźnie oznakowany pas dla rowerzystów, bezpiecznie odgrodzony od jezdni ciągiem trawy. Kierujemy się według znaku, ale bardziej niż wskazówki drogowe naszą uwagę przyciągają odsłonięte i wydostane z cienia góry. Na wprost w porannym słońcu widzimy wysokie, alpejskie grzbiety.

Na parkingu obok ktoś właśnie przebiera się w kolarskie, obcisłe gatki i zdejmuje rower z dachu samochodu. Kawałek dalej dostrzegamy toalety oraz prysznice dla rowerzystów, więc są tu idealne warunki do uprawiania kolarstwa przez ludzi przyjezdnych z innych części kraju. Gramolimy się przez bezpłatną bramkę (dotyczy tylko rowerzystów. Pojazdy silnikowe upoważnione są wyłącznie za opłatą) i oto przed nami wyrasta ściana asfaltu 🙂

Jezdnia zwęża się do dwóch pasów, nachylenie wzrasta z tzw. „grubej rury”, ponieważ od razu znajdujemy się na stromiźnie 12% (wg oznaczenia w terenie. Na profilu wysokościowym jest to fragment 13% z dłuższego odcinka zaznaczonego jako 10.2%). Szybko łapiemy rytm, a na gębach pojawia się zadowolenie. Mijamy kolejne drzewa, przed oczami odsłaniają się kolejne zakręty. Początkowo jedziemy przez las i myślimy wyłącznie o drodze – nachyleniu, przewyższeniu, jakości asfaltu, własnym rytmie, dystansie. Ale już niebawem drzewa zaczynają się rozrzedzać, a w prześwitach pokazują się coraz wyższe szczyty.

Nachylenie 10% pozostaje nachyleniem 10%, jednak wzrok oraz myśli błądzą po tych wierzchołkach i podjazd przestaje być tylko wyliczonym pokonywaniem drogi. Zyskuje on tę najwyższą jakość, kiedy człowiek zaczyna zachwycać się towarzyszącym mu otoczeniem. Sam sukces kondycyjny na podjeździe to i tak bardzo wiele, ale kiedy nałożymy na to estetyczne pobudzenie, to powstaje mieszanina najwyższych form rowerowego spełnienia.

Dlatego kiedy wyjeżdżamy poza zasięg lasu i droga zaczyna piąć się po gołym zboczu, pedałujemy w niemym zafascynowaniu, jakie może wywołać tylko wielka przyroda. Stawiamy rowery na skraju zatoki postojowej, żeby swobodnie śledzić wzrokiem głęboką dolinę po prawej stronie drogi, nad którą poprowadzona jest dalsza część północnej Grossglockner Hochalpenstrasse.

Jest to ogromna, zielona przestrzeń dzieląca nas od masywu trzytysięczników. Szczytowe partie stoków zasłonięte są przez białe chmury, natomiast w niżej położonych żlebach płyną strumienie, opadają cienkie strugi wodospadów. Śnieg, trawa i skały, zagłębienia terenu i gra światła oraz cienia budują tu kolorową mozaikę, od której trudno jest oderwać wzrok.

Korzystając z postoju bierzemy po kilka łyków wody i zjadamy słodkie batony z ziarnami. W międzyczasie kątem oka dostrzegamy w trawie małą, szarą kulkę. To najprawdziwszy świstak, który też nas zauważa, ponieważ nieruchomieje i czeka w napięciu, co będzie dalej.

Tymczasem dalej jest coraz trudniej. Tylko łuki na serpentynachłagodne, a długie proste stawiają największy opór. Nachylenie jest tam nieprzerwanie strome z fragmentami 12-13%. Jednocześnie stwierdzamy, że Grossglockner Hochalpenstrasse jest dla nas łatwiejsza technicznie niż jej poznane kilka tygodni wcześniej karpackie „kuzynki” z Rumunii (Transalpina i Transfogaraska), gdzie wszelkie zakrętybardzo stromo wyprofilowane, zaś proste odcinki o wiele łagodniejsze.

W międzyczasie pojawiają się motocykle, samochody oraz więcej rowerzystów, głównie kolarzy. Jak to zwykle bywa w górach – słyszymy za sobą pozdrawiające klaksony, mijają nas motocykliści z wyciągniętymi kciukami, jesteśmy odprowadzani wzrokiem i głośno komentowani przez ludzi na postojach, czasem ktoś nas wita, a Polacy łapią się za głowy, kiedy usłyszawszy język polski, krzyczymy do nich „dzień dobry!” 🙂

Parokrotnie mijamy się z mężczyzną z plecakiem na starej kolarzówce. Jego styl i nasze sakwy od razu wyróżniają nas na drodze, jesteśmy amatorami pośród kolarzy i czujemy tę wspólną cechę. Rozmowa między nami to tylko kwestia czasu, który nadchodzi podczas jednego z postojów na robienie zdjęć.

Podczas wzajemnej serii sakramentalnych pytań oraz odpowiedzi (skąd? dokąd? od kiedy? ile kilometrów?) dowiadujemy się, że mężczyzna jest Niemcem i właśnie realizuje wyprawę rowerową „na lekko”. Sypia w hotelach, a w plecaku wiezie tylko szczoteczkę do zębów, kilka osobistych rzeczy, trochę jedzenia i wody (bo w hotelach jest wszystko inne). Przyznaje, że ma stary rower i jedzie mu się źle, ciężko, ponieważ brakuje biegów. Imponuje nam ten nowy znajomy swoją determinacją, ale przede wszystkim daje do myślenia, bo skrajnie inaczej niż my pojmuje on minimalizm w podróży.

Po serii kolejnych zakrętów w zasięg wzroku włącza się przełęcz Fuscher Törl (2.428 m n.p.m.), pierwsza przełęcz północnej części Grossglocknera – wkomponowana w zbocze estakada obiega najwyższy w tamtym miejscu wierzchołek. Przez kolejne kilometry możemy obserwować ją z wielu różnych perspektyw, pod różnymi kątami, ponieważ na sam szczyt prowadzą zawiłe serpentyny lawirujące w terenie.

najpiękniejsze drogi w europie subiektywny ranking

Mijamy skrzyżowanie z drogą prowadzącą na szczyt Edelweissspitze (2.571 m n.p.m.) i dopiero stąd możemy zobaczyć skalę trasy, którą przed chwilą przemierzyliśmy. Droga wije się w opadającej dolinie niczym meandrująca rzeka.

Ostatnia prosta nie daje odczuć ulgi, trzeba pracować do ostatnich metrów. Nitka asfaltu odgrodzona murem od krawędzi zbocza doprowadza nas do przełęczy Fuscher Törl (2.428 m n.p.m.). Schodzimy z rowerów, wzrokiem wyłapujemy sklep i ławki na tarasie widokowym. To pierwsze nie interesuje nas w ogóle, na to drugie zwrócimy uwagę podczas powrotu, bo teraz nie czas na biesiadowanie, w dalszym ciągu długa trasa przed nami.

Poza tym na przełęczy rozgrywa się drogowy kocioł. Kierowcy chcą parkować, piesi przechodzić z tarasu widokowego do sklepu, a motocykliści oraz rowerzyści wbić się jakoś na chodnik Odwracamy się plecami do tego rozgardiaszu i na dłuższy czas przywieramy do barierki, za którą rozlega się ogromna przestrzeń. Panorama Alp jest po prostu fantastyczna.

A my bujamy w obłokach i to dosłownie, ponieważ gęste chmury spowijają zarówno przełęcz Fuscher Törldolinę w dole oraz pobliskie wierzchołki. Wśród skalnych grzbietów wyróżnia się trójkątna ściana Grossglockner, najwyższego szczytu w Austrii (3.798 m n.p.m.). Zdajemy sobie sprawę, że widoczność oraz określenie „pobliskie wierzchołki” dają jedynie pozorne wrażenie bliskości gór.

Dzielące nas kolejne wypiętrzenia oraz zagłębienia terenu tworzą ogromny dystans. W poziomie dzieli nas od nich ta obszerna dolina, która rozkłada się pod nogami, a następnie w pionie jest to wiele setek metrów. 2.423 m – na tyle określana jest wybitność szczytu Grossglockner, która oznacza różnicę pomiędzy jego wysokością n.p.m, a najniższym punktem w okalającej go przestrzeni. Innymi słowy Grossglockner wybija się aż 2.423 m ponad swoje otoczenie (i pod względem wybitności jest drugim szczytem Alp).

Wsiadamy z powrotem na rowery, póki jeszcze nie rozleniwiliśmy rozgrzanych mięśni i nie wypadliśmy z rytmu. Dobrym objawem jest to, że ciągle nie jest nam zimno – pomimo, że powietrze na przełęczy ma tylko niecałe 10° C.

Asfalt gna w dół przez około 2 kilometry do południowego skraju niewielkiego jeziora Fuscher Lacke. Tracimy jakieś 160 m wysokości i z poziomu 2.262 m n.p.m. zaczynamy ponowny podjazd, tym razem na Hochtor. Stąd do przełęczy brakują mniej więcej 4 kilometry drogi. Wokół zmienia się krajobraz – tym razem to po lewej stronie otwiera się szeroka dolina, zaś po prawej towarzyszą nam górskie zbocza.

Jesteśmy bardzo skupieni na jeździe. Nachylenie nawierzchni jest odczuwalnie mniejsze niż w drodze na Fuscher Törl, tylko pojedyncze fragmenty trasy wymagają większego wysiłku. Liczymy metry, wjeżdżamy w tunel, liczymy metry. Wiedząc, że za chwilę będziemy jechać tędy ponownie, nie rozglądamy się wkoło i ekscytację okolicą zostawiamy na potem.

Na horyzoncie drogi pojawia się kamienny portal przy wjeździe do drugiego i ostatniego tunelu (z łacińską sentencją „In te Domine speravi” – „Tobie Panie zaufałem” lub „w Tobie Panie położyłem nadzieję”). Od przełęczy Hochtor dzieli nas tylko on oraz stroma prosta, którą pokonujemy z półuśmiechem na ustach. Włączamy oświetlenie rowerów i wjeżdżamy w ciemność.

Po drugiej stronie wita nas granatowa tablica z oznaczeniem wysokości. Znajdujemy się 2.504 m nad poziomem morza i jest to najwyżej położony punkt, w jakim kiedykolwiek znaleźliśmy się do tamtej pory.

W kierunku południowym widzimy kontynuację drogi i kolejne zakręty układające się w falującym terenie. Na trzecim planie wypiętrza się fascynujący masyw, który właśnie jednocześnie oświetlają promienie słońca, a w innych miejscach zacieniają wiszące chmury. Taniec światła wydobywa rysy, krawędzie oraz wgłębienia tego pasma.

Od strony zachodniej oraz północnej na wyciągnięcie ręki mamy górskie grzbiety, natomiast na południowym wschodzie niewielką dolinę z wyciągami narciarskimi. Gdzieś po wschodniej stronie, lekko za naszymi plecami długi grzbiet osiąga kulminację na wysokości 3.254 m n.p.m. na wierzchołku Hocharn, najwyższym szczycie Goldberggruppe.

Na przełęcz co jakiś czas wjeżdżają kolejne samochody oraz kolejni kolarze. Niektórzy zakładają długie rękawy i od razu zjeżdżają z powrotem w dół, inni zdejmują buty SPD i wsiadają do samochodów, które po nich przyjechały. Cały czas coś się dzieje, działa sklep, znajduje się tu także parking, jednak jest tutaj o wiele mniejszy rozgardiasz niż na Fuscher Törl.

Ubieramy bluzy i nakrycia głowy na te kilka kilometrów zjazdu. Gładki asfalt pędzi nas w dół, przed oczami przewijają się kolejne elementy alpejskiego krajobrazu. Zbyt szybko – dlatego zatrzymujemy się jeszcze na niewielkim parkingu przy trasie, żeby w „zwolnionym tempie” popatrzeć na te górskie zielono-szaro-brązowe formacje.

Wkrótce znów docieramy do jeziora Fuscher Lacke. Oznacza to 2 ostatnie kilometry podjazdu tego dnia. Zdejmujemy wierzchnie ubranie i zaczynamy ponowne przepychanie korby. Nogi czują już zmęczenie, nachylenie na całej trasie nie było byle jakie, a teraz liczy ponad 9%. Zmuszamy się do ostatniego wysiłku, choć głowy są już nieco niespokojne, bowiem cała uwaga kumuluje się na ciężkich nogach.

Kiedy ponownie stajemy na przełęczy Fuscher Törl, jesteśmy okrutnie głodni. Rozsiadamy się na tarasie widokowym i w sąsiedztwie niesamowitych alpejskich chmur przygotowujemy trzecie śniadanie. Nie jest to nic spektakularnego, ale zjadamy królewskie porcje, ponieważ z obliczeń wynika, że tego dnia pokonaliśmy 2.005 m przewyższenia.

Pozostaje jeszcze droga powrotna na kemping. Zjazd po tym gładkim austriackim asfalcie jest sporą przyjemnością i nawet z sakwami na większości zakrętów dajemy się ponieść prędkości.

W pewnym momencie Kamil rozpędza się do 74 km/h i niemal frunie między serpentynami. To takie wrażenie, że teren niesie nas, prowadzi, a my czujemy się wolni – wolni od wyboru, podejmowania decyzji. Puszczamy wszystkie kalkulacje, oczekiwania, założenia, kontrolę miejsca oraz czasu i po prostu jedziemy do celu.

Na kempingu czeka nas ta przyjemna świadomość, że nie musimy rozkładać namiotu, ponieważ ten już stoi na wybranym miejscu. Jedziemy jeszcze do sklepu po piwo, a potem bierzemy prysznic, gotujemy kolację i powoli zaczynamy myśleć o następnym dniu wyprawy, chociaż doświadczenia dnia mijającego na długo zostają w naszych głowach 🙂

Informacje praktyczne

Lokalizacja i charakterystyka miejsca

Grossglockner Hochalpenstrasse leży mniej więcej w centralnej części Austrii w pasmie Wysokich Taurów w Alpach. Przebiega przez tzw. Glocknergruppe oraz Goldberggruppe, których najwyższe punkty sięgają ponad 3.000 m n.p.m. Przy dobrej widoczności z drogi bardzo łatwo i wyraźnie dostrzegalny jest m.in. Grossglockner (z niemieckiego: „wielki dzwonnik”), czyli najwyższy szczyt Austrii mierzący 3.798 m n.p.m. wraz z towarzyszącym mu szczytem Kleinglockner (z niemieckiego: „mały dzwonnik”) mierzącym 3.770 m n.p.m.

Droga oznaczana jest numerem 107 i biegnie w kierunku północ-południe po bardzo dobrej jakości asfalcie. Biegnie w wyjątkowej okolicy i prowadzi w sąsiedztwie dolin, ośnieżonych szczytów, żlebów ze spadającymi potokami, różnorodnych formacji skalnych. Z południowej strony podjazdu znajduje się także trasa dojazdowa do lodowca Pasterze, zaś ze strony północnej znajduje się droga dojazdowa na szczyt Edelweissspitze (2.571 m n.p.m.).

Wjazd na Grossglockner Hochalpenstrasse jest monitorowany i odbywa się wyłącznie przez kasy poboru opłat. Dla rowerzystów zarezerwowano oddzielną bramkę i nie dotyczą ich żadne opłaty wjazdowe ani wyjazdowe (obowiązują kierowców samochodów, motocyklistów oraz autokary wycieczkowe). Co więcej, oprócz parkingu, przed bramką znajduje się także toaleta oraz prysznice dla kolarzy. Cennik dla pojazdów silnikowych (po angielsku): → grossglockner opening hours and prices.

Na przełęczy Fuscher Törl znajduje się taras widokowy z ławkami i stołami, niewielki parking, publiczna toaleta oraz sklep. Z kolei na przełęczy Hochtor oprócz parkingu mieści się toaleta i budynek kiosku, w którym można zamówić ciepły posiłek i napoje. Na trasie co jakiś czas znajdują się niewielkie zatoczki, gdzie można zjechać z drogi, żeby pooglądać panoramę Alp. Na odcinku Fuscher Törl – Hochtor znajdują się dwa krótkie tunele wyrzeźbione w zboczach i ze względu na nie warto pamiętać o odpowiednim oświetleniu roweru.

Umiejscowienie Grossglockner Hochalpenstrasse

Opcje podjazdu

Istnieją dwie opcje podjazdu na przełęcz Hochtor: (1) trasą z północy lub (2) trasą z południa (my podjeżdżaliśmy trasą z północy). Obie dotyczą drogi o numerze 107.

Trasa północna (1) prowadzi z miejscowości Bruck an der Grossglocknerstrasse lub z Fusch an der Grossglocknerstrasse – z rowerowego punktu widzenia wybór miejsca startu spomiędzy tych dwóch miejscowości nie ma większego znaczenia, ponieważ dystans je dzielący przebywa się niemal po płaskiej drodze lub ścieżce rowerowej (nachylenie jest bardzo nieznaczne, przewyższenie to około 50 m rozłożone na długości 6-7 kilometrów). Można również – jak wielu kolarzy – rozpocząć w miejscu bramek i poboru opłat za wjazd na Grossglockner (ok. 6-7 kilometrów za Fusch na wysokości ok. 1.160 m n.p.m.), bowiem znajduje się tam obszerny parking samochodowy i prysznice dla rowerzystów, którzy po zjeździe chcą z powiewem świeżości zamienić się w zmotoryzowanych 🙂

Nachylenie nawierzchni na trasie północnej na wielu kilometrach wynosi 9-10% z mnóstwem odcinków 12-13%. Po osiągnięciu wysokości 2.428 m n.p.m. na przełęczy Fuscher Törl następuje zjazd (ok. 160 m w dół), a następnie końcowe kilometry podjazdu na Hochtor. Dla kogoś, kto tak jak my podjeżdża z Fusch (ok. 850 m n.p.m.) i chce wracać tą samą drogą, przewyższenie trasy w tę i z powrotem wyniesie ok. 2.005 m (ok. 1.852 m bez drogi powrotnej).

Trasa południowa (2) przez wiele początkowych kilometrów (odcinek Winklern – Pockhorn) prowadzi w dolinie rzeki Möll po w miarę płaskim asfalcie. Większość kolarzy startuje zatem w miejscu, gdzie zaczyna się właściwy podjazd, a więc w Pockhorn (ok. 1.100 m n.p.m.). I po tej stronie nachylenie nawierzchni często przekracza 9-10%, a niektóre odcinki sięgają 12-13%. Przewyższenie dla trasy Pockhorn – Hochtor wynosi tam ok. 1.474 m, zaś na trasie w tę i z powrotem ok. 1.544 m (ponieważ po drodze znajduje się zjazd ze stratą wysokości ok. 70 m).

Kiedy jechać?

Grossglockner Hochalpenstrasse jest otwarta od maja do początku listopada. W zimie jest nieprzejezdna. Więcej na ten temat na stronie internetowej trasy (po angielsku): → grossglockner opening hours and prices.

Droga jest bardzo popularna i w lecie przyciąga wielu turystów. W okresie wakacyjnym trzeba więc liczyć się ze wzmożonym ruchem samochodowym, autobusowym oraz motocyklowym, ponieważ każda z tych grup pojazdów może poruszać się po drodze. Byliśmy tam w połowie sierpnia i co prawda ruch był spory, jednak nie odebrał nam przyjemności z jazdy ani nie zagrażał naszemu bezpieczeństwu. Przemierzenie Grossglockner Hochalpenstrasse wymaga dużego skupienia, a rowerzyści spotykani są na każdym zakręcie – być może dlatego kierowcy samochodów nie podejmują ryzykownych zachowań (albo robią to niezwykle rzadko). Być może nieco gorzej pod względem tłoku jest w szczytowym momencie sezonu, czyli w lipcu.

Odpowiednim okresem wydaje się wrzesień oraz pierwsza połowa czerwca, kiedy temperatura powietrza teoretycznie powinna być bardziej optymalna dla rowerowego podjazdu, a na Parkplatz na Fuscher Törl powinno być mniej ścisku 🙂

Co zabrać?

Jak to zwykle bywa na długodystansowym podjeździe – przyda się zapas picia oraz jedzenie, które uzupełni energetyczne straty (głównie białko i węglowodany).

Ponadto trzeba pamiętać o oświetleniu roweru i elemencie odblaskowym, ponieważ w drodze na Hochtor od strony północnej znajdują się dwa tunele. Poza tym polecamy długi rękaw na zjazd i ewentualnie czapkę oraz komin, ponieważ przy prędkości 60-70 km/h (albo więcej) z łatwością może zrobić się chłodno lub nawet zimno. Termometry na obu przełęczach w ciągu dnia w połowie sierpnia pokazywały 9-10 st. C.

Termometr na przełęczy Fuscher Törl

Dojazd

Żeby dostać się na północny skraj Grossglockner Hochalpenstrasse można dolecieć samolotem do Salzburga, np. bezpośrednio z Berlin Tegel (TXL) lub z przesiadką w Wiedniu z Warszawy (WAW). Stamtąd istnieje możliwość przedostać się bezpośrednim pociągiem do miasta Zell am See (kilka kilometrów od miejscowości Bruck an der Grossglocknerstrasse oraz od Fusch). Taką trasę realizują austriackie koleje regionalne REX (Regional Express), podróż trwa nieco ponad 1.5 godziny, koszt dla osoby dorosłej to niecałe 20 €. Połączeń kolejowych albo autobusowych na terenie europejskich krajów można szukać m.in. na stronie: → https://www.goeuro.com/

Noclegi

Okolice Grossglockner’a to popularny, turystyczny region, w związku z czym oferta noclegowa jest bogata. Można spać w hotelach, pensjonatach, na kempingach zarówno u podnóża drogi (np. w Bruck an der Grossglocknerstrasse lub w Fusch po północnej stronie lub w Pockhorn albo w Heiligenblut z południowej strony), jak i w drogich kwaterach w pobliżu przełęczy.

My korzystaliśmy z kempingu na północnym skraju miejscowości Fusch (link do strony z cennikiem w języku angielskim: → Camping Lampenhausl), płacąc 35 €, czyli około 150 zł za dwie noce (namiot plus dwie osoby). Można tam zarówno rozbić biwak, jak i przyjechać kamperem lub samochodem z przyczepą albo spać w hotelu.

W Duecie po Świecie

Grossglockner rowerem podjazd z fusch

Dodaj komentarz