Przełęcz Okraj na rowerze. Podjazd z Kowar

Przełęcz Okraj na rowerze. Podjazd z Kowar

Przełęcz Okraj na rowerze to sprawa popularna. I nie bez przyczyny, ponieważ jest przynajmniej kilka powodów, które mogą przyciągać w to miejsce: przewyższenie, wysokość, dostępność oraz niewielki ruch drogowy.  

Przełęcz Okraj leży w Sudetach na styku polskiej drogi wojewódzkiej 368 oraz czeskiej drogi drugiej kategorii o numerze 252. Znajduje się zatem na granicy polskich oraz czeskich Karkonoszy. Mierzy 1.050 m n.p.m. i jest jedną z najwyższych przełęczy drogowych w polskich Sudetach.

Również w skali całego kraju pod względem wysokości mogłaby zająć niechlubne miejsce, może nawet w pierwszej dziesiątce (jak sugeruje strona z rankingiem podjazdów drogowych: → Najwyższe podjazdy w Polsce – Altimetr.pl). Niewiele przecież tutaj szos wspinających się powyżej 1.000 m n.p.m. Na tle zdecydowanej większości podjazdów w Polsce, Okraj może pochwalić się także dość sporym przewyższeniem. Bowiem niewiele jest w kraju dróg, na których przewyższenie sięga 500 m (większość liczy do 400 lub nieco ponad tę wartość), tymczasem na trasie Kowary – przełęcz Okraj wynosi ono 594 m, czyli liczy niemal 600 m.

Nachylenie asfaltu na trasie Kowary – Okraj (dla tzw. Drogi Głodu, czyli dla trasy przez Podgórze) jest przeciętne, brak tutaj spektakularnych stromizn. Najbardziej wymagający kilometr ma ok. 10.5%, z czego najbardziej strome 100 m na całym podjeździe liczy 14.5% i jest to jedyny taki fragment drogi (profil wysokościowy umieszczamy poniżej parametrów trasy). Na trasie z Kowar przejeżdża się przez Przełęcz Kowarską (726 m n.p.m.).

Widokowo jest to trasa uboga i na samej przełęczy brak panoramy okolicy. Ale spora wysokość oraz znaczne przewyższenie w połączeniu z niewielkim ruchem drogowym oraz łatwością podjazdu to cechy, które sprawiły, że wjazd na Okraj był dla nas przyjemnym doświadczeniem. Gorzej niestety było ze zjazdem, kiedy dziurawa nawierzchnia (stan z 2018 roku) pod wpływem prędkości ujawniła swoje mankamenty. Wybraliśmy podjazd tzw. Drogą Głodu (boczna droga przez Podgórze), a następnie drogą wojewódzką 369 oraz 368. Natomiast podczas powrotu zjeżdżaliśmy najpierw drogą wojewódzką 368, a dalej drogą wojewódzką 369 oraz 367.

Jechaliśmy tam na rowerach trekkingowych, a nasza eskapada miała charakter amatorski 🙂 Rozpoczynała kilkudniowy weekend łączący aktywność rowerową oraz pieszą (2 dni na rowerach, 2 dni piechotą po górach). Była też rozgrzewką przed wjazdem na Przełęcz Karkonoską (1.198 m n.p.m.), którą planowaliśmy na następny dzień.

PARAMETRY TRASY (dla trasy Kowary – Podgórze tzw. Drogą Głodu (ulica Wiejska) – Przełęcz Kowarska – przełęcz Okraj drogą wojewódzką 369 oraz 368 – Kowary drogą wojewódzką 368-369-367):

DŁUGOŚĆ TRASY: około 24.6 km w obie strony (z czego ok. 11.5 km na przełęcz Okraj)

MAKSYMALNA WYSOKOŚĆ: przełęcz Okraj 1.050 m n.p.m.

MINIMALNA WYSOKOŚĆ: Kowary ok. 455 m n.p.m.

PRZEWYŻSZENIE: około 594 m 

MAKSYMALNE NACHYLENIE NA TRASIE: ok.10.5% na kilometrze, ok. 14.5% na  najbardziej stromych 100 metrach

CZAS: podjazd i zjazd zajął nam nieco ponad 1.5 godziny

Poniższy profil wysokościowy pochodzi ze strony internetowejhttp://www.altimetr.pl. Znajduje się tam również dokładnie rozpisane przewyższenie podjazdu (co 100 m). Aby powiększyć wykres, kliknij w obrazek.

Na podjeździe zawsze przychodzi taki moment, kiedy świat zatrzymuje się w miejscu i jesteśmy tylko my, podmuch wiatru, świst opony na asfalcie. Otoczenie przewija się w zwolnionym tempie, a Ty stajesz się centrum wszechświata. To Twój przyspieszony oddech i praca Twoich nóg sprawiają, że w oddali na horyzoncie przesuwają się drzewa. 

Jest ciepły dzień około połowy października. Popołudniowe słońce wisi wysoko na niebie, grzejąc w twarz. Właśnie przyjechaliśmy w Sudety – szybko wypakowujemy z samochodu plecaki, sakwy i rowery. Te pierwsze zanosimy do pokoju, natomiast resztę zostawiamy na parkingu, bo gdy tylko wskakujemy w rowerowe gatki, zaczynamy pedałować na przełęcz Okraj. Szybko pokonujemy około 2.5 km, które dzieli nas od centrum Kowar i stamtąd rozpoczynamy kilkunastokilometrowy podjazd.

Na początku nachylenie nawierzchni jest łagodne i waha się mniej więcej pomiędzy 2-4%, a droga przebiega ulicą miasta wzdłuż potoku Jedlica. Ruch jest niewielki, mija nas zaledwie kilka samochodów. My z kolei mijamy rzędy płotów, domów i szarych kamienic. Jedlica delikatnie szumi raz z lewej, raz z prawej strony jezdni. Ostry zakręt w prawo wyprowadza nas poza zabudowania Kowar, a po kilku minutach znajdujemy się w Podgórzu. Mijamy zatokę dla autobusów i zaraz za pierwszym szarym domem skręcamy w lewo w niepozorną, wąską nitkę asfaltu.

Jezdnia lekko zawija się po zboczu w sąsiedztwie żółtawych traw oraz drzew. Słońce nagrzewa skórę, podjazd rozgrzewa mięśnie. Jest bowiem coraz bardziej stromo i zbliżamy się do najbardziej wymagającego odcinka całej drogi. Otóż około 5. kilometra trasy pojawia się stromizna powyżej 10%, ale jest to średnia na długości 1 kilometramaksymalne nachylenie wynosi tu aż 14.5%.

Po lewej stronie, za pasmem drzew i łąki pojawia się barierka drogi wojewódzkiej 367, do której powoli się zbliżamy. Jest to alternatywna trasa na Okraj, ale rzędy samochodów jadących jeden za drugim utwierdzają nas w przekonaniu, że dokonaliśmy bardzo dobrego wyboru przemieszczając się boczną drogą. Na szczęście z trasy 367 skorzystamy teraz tylko na krótkim fragmencie.

Jeszcze kilka obrotów korbą i jesteśmy gotowi, żeby wbić się w tę trajektorię wzmożonego ruchu. Dróżka wybiega wprost na Przełęcz Kowarską (726 m n.p.m.) znajdującą się na drodze 367, choć z naszej perspektywy niełatwowyodrębnić w terenie. Doskonale pamiętamy ją z wyprawy rowerowej dookoła Polski, kiedy podjeżdżaliśmy z sakwiarskimi tobołami ze strony Miszkowic 🙂

Tymczasem na asfalcie słychać tylko świst rowerowych opon – najwyraźniej trafiamy tam w dobrym momencie, chociaż czujemy, że na tej drodze, o tej porze w każdym momencie za plecami może pojawić się sznurek samochodów. Tak, czy inaczej już po chwili docieramy do skrzyżowania drogi 367 z drogą wojewódzką 369 prowadzącą w kierunku przełęczy Okraj i jednocześnie w kierunku granicy polsko-czeskiej.

W otoczeniu lasu kontynuujemy podjazd wzdłuż stoku szczytu Sulica (942 m n.p.m.) wznoszącego się po naszej prawej stronie. Asfalt łagodnie wznosi się przez około 1.5 kilometra do niepozornego skrzyżowania – tym razem jest to skrzyżowanie drogi wojewódzkiej 369 z drogą wojewódzką 368 (tzw. Rozdroże Kowarskie) prowadzącą już bezpośrednio na Okraj.

Do przełęczy brakuje jeszcze tylko przyjemnych 4.5 kilometrów. Ruch drogowy w to jesienne popołudnie jest minimalny, nachylenie nawierzchni umiarkowane. Brakuje widoków, ale trzeba przyznać, że pedałowanie między zielonymi świerkami i pachnącymi, opadłymi liśćmi też ma swój urok. Na wysokości około 911 m n.p.m. mijamy jeszcze Rozdroże pod Sulicą będące skrzyżowaniem pieszych szlaków turystycznych. Następnie 2 serpentyny i kolejne łagodniejsze zakręty wyprowadzają nas na polanę.

W oczy natychmiast rzuca się rząd czeskich, niebieskich tablic, informujących o międzypaństwowej granicy. Mijamy brązowy budynek Schroniska na Przełęczy Okraj i znajdujemy się na terenie Czeskiej Republiki w kraju hradeckim na drodze o numerze 252 w miejscowości Malá Úpa. Do pokonania zostaje nam jeszcze kilkadziesiąt metrów na ostatnim łuku drogi. Na chwilowym wypłaszczeniu docieramy do brązowej tablicy z oznakowaniem przełęczy.

Dalej asfalt opada w dół wzdłuż kolorowych zabudowań miejscowości i prowadzi w niższe partie czeskich Karkonoszy. W sezonie letnim oraz zimowym z pewnością obserwuje się tam zwiększony ruch turystyczny, tymczasem tego popołudnia panuje spokój. Jedynie spod schroniska po polskiej stronie słychać rozmowy i śmiechy grupy pieszych turystów zajmujących drewniane ławki przed wejściem do obiektu.

Po drugiej stronie jezdni znajduje się budynek urzędu gminy w Malá Úpa, ale i tam nikogo nie widać. Jest piękne popołudnie i październikowe słońce w dalszym ciągu grzeje w twarz. Powietrze jest ciepłe, miejsce przyjemne, więc postanawiamy rozgościć się na rozległym trawniku na samej przełęczy.

Siadamy na trawie z butelką picia i łapiemy jeszcze trochę tego słonecznego światła, które pięknie ożywia jesienną kolorystykę. Delikatny wiatr powoli chłodzi plecy i wkrótce rozsądnym staje się przygotowanie do zjazdu. Ubieramy kurtki i wrzucamy wyższe biegi.

Wyboisty asfalt utrudnia zjazd, z czego najgorsza jakość przypada ostatnim kilometrom na drodze wojewódzkiej 367 do samych Kowar. To ta ruchliwa droga, której chcieliśmy uniknąć na podjeździe, a która podczas zjeżdżania wypada niemal bez obaw, ponieważ poruszamy się jedynie nieco wolniej od większości aut zmuszanych do ciągłego hamowania na licznych zakrętach. Jedynym zmartwieniem są tutaj znaczne nierówności terenu. Dziura na dziurze zmusza nas do ciągłego wyjeżdżania w kierunku środka drogi. Na szczęście jest to tylko 5 kilometrów, które bardzo szybko mija i szybko przybliża do pysznej kolacji po przyjemnym, aktywnym popołudniu 🙂

Informacje praktyczne

Przełęcz Okraj leży w Sudetach w pasmie Karkonoszy na polsko-czeskiej granicy. W okolicy znajdują się większe miejscowości: Kowary, Karpacz, Kamienna Góra. W zimie przejazd może być utrudniony lub całkiem uniemożliwiony. W sezonie letnim jak i zimowym po czeskiej stronie można spodziewać się większego ruchu turystycznego.

Można tu podjeżdżać zarówno od strony czeskiej (np. z miejscowości Mladé Buky lub Svoboda nad Úpou najpierw drogą 296, następnie drogą 252) jak i od strony polskiej np.

  • z Kowar z północnego-wschodu (droga wojewódzka 367 lub tzw. Droga Głodu ulicą Wiejską przez Podgórze, następnie DW 369 oraz 368),
  • ze wschoduKamiennej Góry (drogą wojewódzką 367, następnie DW 369 oraz 368)
  • lub z południowego-wschodu z Miszkowic (droga wojewódzka 369, następnie DW 368).

Polecamy podjazd Drogą Głodu ze względu na minimalny ruch drogowy.

Przełęcz Okraj leży w turystycznym regionie, dlatego w okolicy znajduje się bogata oferta noclegowa. Można nocować również na samej przełęczy (np. w Schronisku na Przełęczy Okraj po polskiej stronie) lub w którejś z licznych kwater w miejscowości Malá Úpa po czeskiej stronie. Mnogość pieszych szlaków powoduje również, że podjazd na przełęcz może być dopełnieniem dla górskich wędrówek po Karkonoszach albo Rudawach Janowickich.

My sami wkomponowaliśmy go w czterodniowy mieszany trekkingowo-rowerowy wyjazd. Wjazd na Okraj był rozgrzewką przed podjazdem na Przełęcz Karkonoską (1.198 m n.p.m.) dnia kolejnego. Zaś po rowerowych eskapadach chętnie wybraliśmy się na piesze szlaki w Rudawach Janowickich wzbogacając m.in. listę zdobytych szczytów Korony Gór Polski o rudawski Skalnik (945 m n.p.m.), a na dokładkę i kaczawski Skopiec (718 m n.p.m.) w sąsiednim paśmie. O szlakach w Rudawach pisaliśmy tutaj: → Szlaki w Rudawach Janowickich. Trasy na punkty widokowe

W Duecie po Świecie

Dodaj komentarz