Wejście na Skopiec w Górach Kaczawskich

Wejście na Skopiec zainteresuje wszystkich, którzy widzą sens w zdobywaniu szczytów Korony Gór Polski. Uznawany za najwyższy szczyt w Górach Kaczawskich jest zarazem drugim najniższym sudeckim wierzchołkiem w kategoryzacji KGP. Ale ten, kto prawdziwie ciekaw gór, ten i w niższych pasmach znajdzie nutę satysfakcji. 

Wejście na Skopiec to wędrówka prowadząca zaledwie na wysokość 724 m n.p.m (wartość za niektórymi mapami oraz tablicą na Skopcu w 2018 roku), ale właśnie te 724 metry uczyniły Skopiec najwyższym wierzchołkiem Gór Kaczawskich (Sudety) i jednocześnie pozwalają mu zaistnieć na liście szczytów Korony Gór Polski. Wielce prawdopodobne, że gdyby nie ten ostatni fakt, to góra ta byłaby sporadycznie odwiedzana przez przypadkowych turystów, a tymczasem jest celem nieco częstszych wędrówek ze strony wszystkich kolekcjonerów KGP. Sprawa nie jest jednak jasna i klarowna, ponieważ istnieje ryzyko, że Skopiec w rzeczywistości wcale nie jest najwyższy w Górach Kaczawskich!

Według tej teorii jego wysokość wynosi jedynie 718 m n.p.m. Zatem podążając tym tropem okazałoby się, że szczyt ów zajmuje dopiero trzecie miejsce na podium tuż za Barańcem (723 m n.p.m.) oraz Folwarczną (720 m n.p.m.) znajdującymi się w sąsiedztwie. Ten, kto rozpoczął już przygodę z Koroną Gór Polski, być może natrafił na tę lub podobną kontrowersję, ponieważ ta kaczawska niestety nie jest jedyną 🙂 Skopiec jest zatem tylko od kilku metrów do jednego metra wyższy (w zależności od przyjętej wartości jego wysokości) od Ślęży (717 m n.p.m.) w Masywie Ślężynajniższego szczytu w Sudetach należącego do listy KGP.

Jeżeli zaś chodzi o urodę miejsca, to niestety kaczawski wierzchołek nie posiada walorów widokowych. Ta część terenu, na której znajduje się kumulacja Skopca porośnięta jest lasem. Prowadzi przez niego niebieski pieszy szlak, a najkrótsza opcja podejścia liczy tylko około jednego kilometra. Przyjechaliśmy tam jesienią i wejście na Skopiec było przyjemnym dopełnieniem dnia po wizycie na Skalniku w Rudawach Janowickich (opis wejścia we wpisie: →  Szlaki w Rudawach Janowickich. Trasy na punkty widokowe).

„Szczęśliwi ci, którzy widzą piękno w miejscach zwykłych, tam gdzie inni niczego nie widzą! Wszystko jest piękne, wystarczy tylko umieć dobrze spojrzeć”. Camille Pisarro

Szlak: Rozdroże przy Przełęczy Komarnickiej (631 m n.p.m.) – Przełęcz Komarnicka (662 m n.p.m.) – Skopiec (724 m n.p.m. / 718 m n.p.m.) – Przełęcz Komarnicka (662 m n.p.m.) – Rozdroże przy Przełęczy Komarnickiej (631 m n.p.m.)

Dystans: około 2 kilometry

Czas: około 40 minut

Przewyższenie: około 90 metrów

Po wejściu na SkalnikRudawach Janowickich docieramy do Komarna w Górach Kaczawskich, gdzie przy północnym skraju miejscowości wypiętrza się Skopiec (724 m n.p.m. / 718 m n.p.m.). Asfaltowa droga prowadzi nas wzdłuż długiej wsi, aż natrafiamy na jej kraniec (Rozdroże przy Przełęczy Komarnickiej 631 m n.p.m.). Parkujemy auto na poboczu, a myśli nasze zaczyna zaprzątać strategia podejścia: z plecakiem, czy bez? 😀 Pamiętamy, że szlak miał być krótki. Teraz dla pewności sprawdzamy zapis trasy w internecie i okazuje się być jeszcze krótszy niż krótki – zaledwie 1 kilometr w jedną stronę z przewyższeniem niecałych 100 metrów.

Zatem zanim zdążymy się zmęczyć, będziemy z powrotem przy samochodzie. Z pewnością więc tym razem nie będzie to zaawansowane chodzenie po górach i z pewnością można było wybrać inną, dłuższą, bardziej urozmaiconą opcję podejścia. I wielce prawdopodobne, że w przyszłości o taką trasę się pokusimy, tymczasem po prostu uzupełniamy dzień, korzystając z bliskości Skopca w stosunku do Rudaw Janowickich.

Zabieramy jeden z plecaków w razie, gdyby komuś zachciało się pić. Wchodzimy w gruntową drogę pożarową, która początkowo wspina się w odkrytym terenie. Biegnie nią zarówno szlak niebieski, jak i żółty. Z lewej towarzyszy nam płot, a za nim najpierw zaorana ziemia, potem łąka być może wykorzystywana na wypas zwierząt. Po prawej rozległy pas trawy. Ścieżka jest tu łysa jak kolano. Po drodze mijamy tylko jedno drzewo, które przy okazji pełni funkcję słupka z oznaczeniami szlaków. Jednocześnie wychodzimy na wypłaszczenie, z którego w oczy rzuca się gęsto zalesione zbocze po prawej stronie. Gdzieś tam znajduje się kulminacja Skopca.

Tymczasem zbliżamy się do dziwnego tworu sterczącego przy płocie. Z daleka obstawiamy, że będzie to strach na wróble, jednak z każdym krokiem przybliżającym nas do tego wihajstra, tracimy pewność. Ostatecznie stoimy i patrzymy się na słup obwieszony butami – dziecięce, męskie, damskie. Trekkingowe, eleganckie, sportowe. Do wyboru, do koloru. Nie znajdujemy tam żadnej informacji skąd, jak, po co ani przez kogo, ale tak, czy siak z bliska jest to wesoły kolorowy element otoczenia. No i jakże adekwatny – skupisko butów na trekkingowym szlaku 🙂

Mijamy też wiatę dla turystów trochę schowaną w oddali za krzakami po prawej stronie. A zaraz potem docieramy do Przełęczy Komarnickiej (662 m n.p.m.) oznaczonej w terenie kamieniem z wyrytą nazwą oraz wysokością. Jest tu także kolejne samotne drzewo, zaś my skręcamy w prawo w trawiastą dróżkę zmierzającą ku ścianie lasu. Zza drzew wystaje tutaj na oko 1/2 czerwono-białej wieży przekaźnika TV. Takie obiekty zazwyczaj znajdują się na szczytach, stąd wnioskujemy, że może to być „nasz” wierzchołek.

Mijamy ścięte drzewa oraz połowę drogowskazu wskazującego interesujący nas kierunek. Chwilę później okazuje się, że ścieżka ulega rozgałęzieniu i powinniśmy oddalić się od przekaźnika, jeśli chcemy dotrzeć na Skopiec. Wieża wieńczy bowiem wierzchołek Barańca (723 m n.p.m.), a nasz szczyt znajduje się nieco bardziej na północ.

Tak, czy siak przez chwilę znajdujemy się na odkrytym terenie i tym samym zyskujemy prześwit na inne wzniesienia Gór Kaczawskich. Po naszej prawej stronie natomiast biegnie dróżka prowadząca do wieży przekaźniczej i jednocześnie do szczytu Barańca. Wybieramy kierunek Skopiec i ponownie wchodzimy do lasu.

Wkrótce w zasięgu wzroku pojawia się drzewo z dwoma tabliczkami. Jedna wskazuje szczyt, a druga punkt widokowy rzekomo znajdujący się 100 metrów dalej. W pierwszej kolejności obieramy azymut na zdobycz (szczyt) , a o nagrodzie (widoku) pomyślimy za chwilę – w przypadku Skopca kwestie te są rozdzielne.

Tym samym najpierw przybijamy „piątkę” przy żółtym znaku opisującym miejsce i informującym, że należy ono do Korony Gór Polski. Przy czym jest to „piątka” na tróję na szynach, ponieważ nie kosztowało nas to żadnego wysiłku, bo wybraliśmy najkrótszą i najłatwiejszą opcję podejścia. Z drugiej strony nie ma się co kajać – wiedząc, że jest to bardzo krótka trasa, mogliśmy równie dobrze bardzo łatwo odpuścić. Tymczasem zadbaliśmy, żeby w planie dnia znaleźć czas i się tutaj dostać.

Tak, czy inaczej stoimy na Skopcu. Otoczeni jesteśmy lasem, przez gałęzie prześwituje słońce i nie ma tu takiej wietrznej hulanki jak rano na Skalniku. Zaglądamy do skrzynki pod tablicą, a tam oprócz wielu kolorowych naklejekprodukty pierwszej potrzeby: chusteczki higieniczne, podpaski, tampony, pieczątka oraz papieros 🙂

Jedno zdjęcie, drugie zdjęcie i zawracamy do drzewnego drogowskazu z tabliczką o punkcie widokowym. Idziemy w wyznaczonym kierunku i faktycznie tuż przed obniżeniem północnego zbocza natrafiamy na prześwit między drzewami. Rozlega się tutaj widok na obniżające się Góry Kaczawskie w kierunku Pogórza Kaczawskiego.

Częstujemy się jeszcze słodkościami z plecaka, a potem dokonujemy odwrotu w stronę samochodu. Mijamy widok na szczyt Barańca, rozwidlenie szlaków, ścięte drewno z połową tabliczki „Skop”. Potem kamień na Przełęczy Komarnickiej, słup z butami i wiatę dla turystów, samotne drzewo.

Nie spotykamy żadnego człowieka i zaczynamy marzyć sobie o noclegu pod namiotem na tej łące po lewej stronie. Z widokiem na obniżenie terenu, dachy komarnickich domów i Rudawy Janowickie w tle. Może następnym razem, bo przecież, co prawda weszliśmy na Skopiec, ale do dalszej eksploracji Gór Kaczawskich też jesteśmy skłonni! A że odbyliśmy najłatwiejszą trasę, to tym bardziej jesteśmy chętni, żeby kolejnym razem pohasać tu trochę więcej, pohasać tu trochę dłużej 🙂

Informacje praktyczne

Samochód zatrzymaliśmy przy bocznej drodze u wylotu Komarna, zatem nie korzystaliśmy z żadnego oznakowanego parkingu i tym samym nie ponosiliśmy żadnych opłat za parkowanie. Również wstęp na szlak nie wymagał od nas żadnej opłaty. Nie leży on też w obrębie żadnego parku krajobrazowego, narodowego ani rezerwatu przyrody. Nocowaliśmy w mieście Kowary w odległości około 20-25 kilometrów od miejsca wejścia na szlak, a podejście na Skopiec potraktowaliśmy jako dodatek do wędrówek po szlakach Rudaw Janowickich sąsiadujących z Górami Kaczawskimi (więcej na ich temat i na temat pobytu w tych górach we wpisie: → Szlaki w Rudawach Janowickich. Trasy na punkty widokowe) oraz do podjazdów na drogowe przełęcze w Karkonoszach (pisaliśmy o nich tutaj: → Przełęcz Okraj na rowerze. Podjazd z Kowar oraz tutaj: → Przełęcz Karkonoska rowerem. Najwyższy podjazd szosowy w polskich Sudetach).

W Duecie po Świecie

Dodaj komentarz