Spanie na dziko. Poradnik dla początkujących

Spanie na dziko. Poradnik dla początkujących

Spanie na dziko ma wiele zalet. I parę niedogodności. Nie zawsze jest łatwe, nie zawsze jest przyjemne, ale czasem bywa wręcz fantastyczne. Takie, że nie chce się być nigdzie indziej na świecie.

spanie na dziko

A czemu na dziko?

Jeśli czytacie tego posta, to bardzo możliwe, że szukacie powodów, dla których mielibyście urządzić sobie dziki biwak. Na początku bardzo chętnie podzielimy się z Wami przyczynami, które nami kierują i spostrzeżeniami co do korzyści z tego płynących. W następnych częściach niniejszego posta poruszymy m.in. kwestie niezbędnych rzeczy, bezpieczeństwa, odpowiedzialności, podamy wskazówki dotyczące szukania dobrych miejsc.

Kiedyś myśleliśmy, że ze spania na dziko się wyrasta. Że jak skończymy studia i zaczniemy oboje poważnie pracować, to zapomnimy o namiocie, bo będzie nas stać na wakacje i długi weekend pod „prawdziwym” dachem. Ale ten „prawdziwy” dach jednak jakoś nas nie urządzał, więc jako własny prezent ślubny kupiliśmy sobie… nowy namiot 🙂 I tak spanie pod gołym niebem na plaży, nocleg w samochodzie nad jeziorem, biwakowanie na łące podczas wyprawy rowerowej stały się nieodłącznymi elementami wyjazdów.

Dlaczego? Co w tym takiego fajnego?

1. Dwa weekendy zamiast jednego

Po pierwsze: to jest oszczędność. Finansowa kalkulacja takich działań jest prosta: pieniądze zaoszczędzone na noclegu np. w pokoju w pensjonacie pozwalają na kolejny wyjazd (przykładowo 50 zł za nocleg za jedną osobę wraca do kieszeni, a właściwie to wcale z niej nie wychodzi. Podczas weekendu, czyli dwóch noclegów jest to 100 zł oszczędności, w przypadku dwóch osób – 200 zł. Czyli bilety lub paliwo na kolejny wyjazd).

Ale nie chodzi tylko o pieniądze. Fakt możliwości spędzenia dwóch weekendów nad morzem zamiast jednego jest przekonujący, choć nie tylko w tym kryje się zaleta spania na dziko. Oczywiście może dla kogoś jest to wystarczający powód, ale zachęcamy do skorzystania także z kolejnych.

2. Zdrowe kontakty

Po drugie: to zdrowy kontakt z przyrodą. Przyroda jest wspaniała i zdecydowana większość się z tym zgodzi, bo zdecydowana większość przynajmniej raz do roku wybiera jezioro, morze lub góry jako cel swojego wolnego, urlopowego czasu. Dlaczego to robi? Bo to jest modne? Bo to jest inne niż codzienność? Bo to sprawia przyjemność? Ludzie mówią, że czują się tam dobrze i spokojnie, że odpoczywają od miasta i betonu.

Dzikie biwakowanie jest niczym innym jak świadomym korzystaniem z naturalnego otoczenia. Możliwością obserwowania środowiska przyrodniczego. Na czym to polega? To zwykła prostota. Kontakt z przyrodą. Schłodzenie się w rzece, chodzenie po trawie, obserwowanie gwiazd albo kaczek na jeziorze. Bierne uczestniczenie w jakiejś przyrodniczej scence (kiedy kaczki wchodzą nam do garnków, to przestaje być bierne 🙂 ), cieszenie się z małych rzeczy (np. z piżmaka myjącego się na kamieniu obok) oraz z bycia tu i teraz. To nie jest żadne filozofowanie, żadne udziwnienie. Zwyczajna przyjemność, która wynika z przywileju należenia do świata przyrody, a który ma każdy z nas. Dzikie biwakowanie to po prostu spotęgowany kontakt z przyrodą. Jeśli komuś raz się spodoba, nie będzie miał oporów przed kolejnym dzikim noclegiem.

3. 5(555)-cio gwiazdkowa przyjemność

Po trzecie: czasem to możliwość poznania walorów krajobrazowych niedostępnych w codzienności. Hotel/pensjonat to dostęp do łazienki, dostęp do prądu, ciepło i wygoda. Czasami widok na góry, las albo jezioro z okna lub z balkonu. Spanie na dziko nie zapewnia całego wymienionego pakietu. Czasami spełnienie wymienionych wygód zależy od czynników zewnętrznych, więc raz są, a raz ich nie ma (np. ciepło lub wygoda). Nie zawsze jest ładny widok, który mógłby na bieżąco załagodzić niedogodności. Niekiedy przeciwnie – zamiast pomarańczowej tafli jeziora o zachodzie słońca jest pole kukurydzy albo pastwisko z krowimi plackami (lub owczymi bobkami).

Ale kiedy już trafisz w wyjątkowe miejsce, kiedy już zrobi na Tobie wrażenie, to może się okazać, że doświadczasz jednego z najpiękniejszych widoków w swoim życiu. Takiego, do którego będziesz wracać myślami i mówić, że jak to dobrze, że właśnie tego dnia w tym miejscu zdecydowałeś/-ałaś się rozbić namiot. Najpiękniejsze rzeczy dzieją się w miejscach poza betonem, poza miastem, hotelem i pensjonatem. Czasami nie spodziewasz się, że po wyjściu z namiotu na pole kukurydzy zobaczysz 5000 wspaniałych gwiazd.

4. Bez zbędnych ozdób

Po czwarte: odpoczynek od przyzwyczajeń. Czy jesteście gotowi, żeby porzucić suszarkę do włosów i elektryczną maszynkę do golenia na rzecz wysuszenia włosów na słońcu i zachowania kilkudniowego zarostu? Na chwilowe odrzucenie telewizora, może nawet internetu, picia herbaty z filiżanki, kąpieli w bąbelkach? Minimalizowanie potrzeb koncentruje uwagę na tym, co najistotniejsze.

Czyli mówiąc dokładniej – np. na fakcie przebywania na świeżym powietrzu, na słońcu, na krajobrazie, na samej możliwości wypicia herbaty. Inaczej mówiąc jest to spokojne bycie tu i teraz. Bez pośpiechu, bez „muszenia” czegoś, bez spieszenia się na serial i nudnego, rutynowego prostowania włosów. Bez tego naprawdę można być szczęśliwym (W rzeczywistości znaczna część wynalazków powinna powstawać po to, żeby ułatwiać ludziom życie. Ale ile z domowych sprzętów zamiast ułatwiać, utrudnia je, bo uzależnia od korzystania z siebie?).

Dziki biwak z powodzeniem może być odpoczynkiem od codziennych przyzwyczajeń.

Dzień dobry! 🙂

Dobry wieczór 🙂

Czego potrzebujesz, żeby spać na dziko?

W podstawowym pakiecie człowiek potrzebuje wydalać, napić się, najeść, wyspać. No i jeszcze zachować higienę. Przekładając to na biwakowe życie potrzebne są mu: woda, żeby się napić i umyć, jedzenie oraz miejsce, żeby je przygotować, miejsce dla załatwienia potrzeb fizjologicznych oraz miejsce do spania. I u podstaw tych kwestii leżą sprawy, o które podczas dzikiego biwaku trzeba zadbać.

Sypialnia

Osobiście lubimy spać na dziko w namiocie, w samochodzie albo pod gołym niebem. Najbardziej praktyczny spośród tych rozwiązań jest jednak namiot. Auto ma ten minus, że wjedzie nie wszędzie tam, gdzie da się postawić namiot, a po rozłożeniu siedzeń pozostaje niewiele przestrzeni na potrzebne rzeczy. Spanie pod gwiazdami jest mocno uzależnione od pogody, a wszystkie rzeczy łącznie z samymi delikwentami nie są osłonięte przed wzrokiem tych, którzy mogą znaleźć się w pobliżu. Poza tym istnieje prawdopodobieństwo towarzystwa komarów, ślimaków lub innych stworzeń. A namiot? Może być subtelny. Rozbity w odpowiednim miejscu nie rzuca się w oczy, zapewnia intymność, niezależność od deszczu oraz wiatru i ochronę przed niechcianymi żyjątkami.

Skoro mówimy o spaniu na dziko, to przyda się sprzęt do tego przeznaczony. Bez względu na to, czy za dach nad głową wybierzesz namiot, auto, czy chmury, będziesz potrzebować śpiworu. O tym jak wybrać śpiwór pisaliśmy tutaj: → Jak wybrać śpiwór?

Dobrze posiadać materiał izolujący od podłoża oraz niwelujący nierówności terenu (karimata, mata, pianka itp.) oraz twardość tego, co mamy pod tyłkami. Na rynku outdoorowym jest spory wybór tego typu sprzętu. Wszystko zależy od indywidualnych finansów oraz sposobu podróżowania, który może determinować rozmiar przedmiotu. Podczas samochodowej wycieczki nie ma to większego znaczenia, ale już w trakcie pieszej wędrówki albo rowerowej, czy motocyklowej wyprawy plecak albo sakwy mają ograniczoną pojemność na tyle, że nierzadko liczy się każdy centymetr kwadratowy. Osobiście zabieramy ze sobą również dmuchane poduszki pod głowę (którą można zastąpić zwiniętą bluzą).

Światło

Niezbędna jest latarka. Być może w ogóle jej nie użyjesz, bo akurat będzie pełnia księżyca albo będziesz kłaść się spać zaraz po zachodzie słońca i wstawać po wschodzie. Nawet jeśli masz takie plany, i tak zabierz ze sobą źródło światła, bo… po prostu lepiej je mieć. Latarka to akurat przedmiot, który nie zajmuje wiele miejsca, nie musi dużo ważyć i nie warto jego kosztem redukować ciężaru swojego biwakowego dobytku.

Przykładowe sytuacje, w których może przydać się sztuczne światło: → alarm pęcherza o 2.00 w nocy, → ciało obce w namiocie zauważone lub odczute np. na skórze o 23.00, → niepokojące odgłosy w trawie zaraz za ścianą namiotu o północy, → alarm zwieracza o czwartej rano, → piiiiććć!!! o 3.00 (a woda w przedsionku, w którejś sakwie albo torbie), → ziiimnooo!!! o 1.30 (a bluza/skarpety w bliżej nieokreślonym położeniu, zapewne gdzieś poza sypialnią).

W takich prozaicznych przypadkach można użyć światła wyświetlacza w telefonie albo latarki wbudowanej wewnątrz niego. Jednak dla osób planujących biwakować na dziko podczas dłuższych wyjazdów (a nie np. na jedną – dwie noce) polecamy „rasową” latarkę. Jest to podyktowane najzwyklejszą oszczędnością baterii w telefonie. Podczas wypraw rowerowych, czy długich pieszych wędrówek ładowanie energii jest ograniczone, więc osobiście wolimy rozdzielać funkcje na kilka przedmiotów (pomimo dostępności power-banków, czy ładowarek rowerowych). Oczywiście – co kto lubi.

Może też zdarzyć się, że zaistnieje konieczność rozbijania namiotu po zmroku (np. podczas wyprawy rowerowej, gdy przemieszczamy się każdego dnia i co wieczór trzeba znaleźć nowe miejsce na nocleg, a to czasami zajmuje sporo czasu) albo składania go przed świtem (co się zdarza, np. w celu ucieczki przed jazdą w wyjątkowym upale). W takich sytuacjach niezastąpiona jest tzw. czołówka, czyli latarka czołowa. Od zwykłej latarki jest o wiele praktyczniejsza (dlatego nam ją zastępuje), bo można założyć ją na głowę. Tym samym uwolnić ręce i swobodnie oraz sprawnie wykonywać czynności. Rozkładanie namiotu, gotowanie, jedzenie, mycie itp. pod światłem czołówki nie sprawia trudności, dlatego latarka czołowa znajduje się w naszym podstawowym ekwipunku.

O naszej czołówce przeczytasz tutaj: → Czołówka Black Diamond Spot III

Kosz na śmieci

Nie zapominajmy o torbie na śmieci. Każdy w ciągu kilkunastogodzinnego postoju wyprodukuje jakieś odpady (butelka po wodzie, puszka po piwie, resztki jedzenia, opakowania po produktach spożywczych albo po kosmetykach, zużyte środki higieniczne). W zależności od ilości dni i nocy spędzonych w jednym miejscu przyda się do tego zwykła biała foliówka (1 noc) lub większy oraz grubszy worek na śmieci (na dłużej). Z doświadczenia wiemy, że ten ostatni odpowiednio przywiązany do dzwonka i kierownicy roweru pomimo swojego rozmiaru również daje się bezproblemowo przewieźć przez kilometry do najbliższego kosza na śmieci 🙂 Pewnie także do plecaka. O aucie nie wspominając.

Coś do jedzenia

Najlepiej, żeby było nie tylko do jedzenia, ale od razu i do najedzenia. Poranek na dzikim biwaku różni się od poranku w domu, w hotelu, pensjonacie, czy nawet na kempingu. Wokół nie ma sklepu, nie ma baru, nie ma restauracji (no chyba, że rozbiliście namiot zaraz obok cywilizacji). Dobrze mieć przy sobie zapas jedzenia na śniadanie, bo po co być głodnym? Te same czynności poranne w dzikich warunkach zazwyczaj trwają dłużej niż wykonywane w domu, a zwijanie całego dobytku to nie jest ścielenie łóżka. Dlatego jeżeli ktoś wybiera się na dziki biwak po to, żeby odpoczywać, cieszyć się oraz unikać stresów, to powinien pamiętać, że czas od momentu wyjścia ze śpiwora do chwili zapakowania się do dalszej drogi to nie jest pół godziny.

Nie warto zatem czekać na te świeże bułki. Produkty spożywcze takie jak sery, twaróg, wędliny, owoce i warzywa bez problemu wytrzymują letnie ciepło bez lodówki, jeśli zostały kupione dzień wcześniej popołudniu albo pod wieczór. Wystarczy ukryć je przed bezpośrednim słońcem, a otwarte opakowania domykać, aby jedzenie wewnątrz nich nie wyschło ani nie zwietrzało.

Drobiazgi?

Wymieniliśmy już kilka „poważnych” rzeczy, takich jak śpiwór, mata, czy czołówka, które należą do tzw. sprzętu outdoorowego (z ang. outdoor oznacza tyle co na zewnątrz, więc chodzi o sprzęty służące aktywnościom i sportom wykonywanym na świeżym powietrzu). Ich posiadanie zdeterminowane jest poprzez specyficzne okoliczności, w jakich znajduje się biwakowicz (a więc nie ma dachu nad głową, ani dostępu do prądu, nie ma łóżka itp.).

Ale istnieją też dodatkowe specyficzne okoliczności, w których znajduje się biwakowicz „dziki”. W związku z tym jest też kilka przedmiotów, niektórych z pozoru błahych, jakie powinniśmy koniecznie mieć ze sobą podczas spania na dziko. I oficjalnie nie należą one do branży outdoor. A część z nich może powinna?

Jedną ze specyficznych okoliczności podczas dzikich kempingów jest taka, że nie ma dostępu do łazienki ani toalety, z których korzystamy mieszkając pod dachem. Pakując się na wakacje, które mielibyśmy spędzić w hotelu, nie myślelibyśmy o zabraniu ze sobą papieru toaletowego. Jadąc na dziki nocleg – jest to jeden z priorytetowych przedmiotów. Na pewno się przyda, ważne tylko, żeby nie zapomnieć go zabrać ze sobą.

Brak łazienki to również możliwy brak wody. Jeśli uda nam się rozbić namiot w pobliżu jej źródła – nad czystym jeziorem albo czystą rzeką, to problem znika. Ale nie zawsze znajdujemy się w tak sprzyjającym terenie, dlatego dobrze jest posiadać nadwyżkę butelkowanej wody, by poza wykorzystaniem jej do picia móc również wykorzystać ją do tzw. celów gospodarczych (np. umycia rąk, zębów, naczyń i sztućców po jedzeniu, odświeżenia niektórych części ciała).

Warto mieć przy sobie pęsetę i środek odkażający (np. najzwyklejszy spirytus salicylowy). Okoliczności przyrody pomimo mnóstwa niewątpliwych zalet kryją w sobie również owady takie jak kleszcze uwielbiające naszą krew. Nietrudno o tego pasożyta w lesie, w wysokiej trawie, gdzie często znajdują się dobre miejsca do dzikiego biwakowania.

Zachęcamy do zabierania ze sobą nie tylko dwóch powyższych środków kosmetyczno-higienicznych, lecz do posiadania przy sobie całej kosmetyczki, czy apteczki. Naturalny teren to gałęzie, kolce, kamienie, ostre źdźbła, o które można się skaleczyć np. podczas oczyszczania podłoża pod sypialnię namiotu. Żeby sprawnie funkcjonować przyda się więc opatrunek. Na łonie natury nie ma też apteki, dlatego w naszej kosmetyczce zawsze znajduje się środek przeciwbólowy oraz stoperan. Powody, dla których wskazane jest ich użycie nigdy nie uprzedzają 🙂

Spanie na dziko to również brak dostępu do kuchni, a więc konieczność zorganizowania jej sobie samemu przy pomocy kuchenki turystycznej (o naszej kuchence kempingowej pisaliśmy tutaj: → Kuchenka turystyczna Primus Mimer Stove Duo) lub żywienia się w mijanych lokalach gastronomicznych. Nawet jeśli nie macie zamiaru gotować samodzielnie, to prawdopodobnie i tak będziecie coś jedli przy swoim obozie (śniadanie, kolację, czy cokolwiek innego o jakiejkolwiek innej porze). No i wtedy przyda się nóż. Albo łyżka. A może widelec – w każdym razie sztućce i w każdym razie lepiej nie ruszać się bez dwóch pierwszych (z czego nóż jest wielofunkcyjny i może przydać się nie tylko w kwestiach jedzeniowych).

Szukanie dobrego miejsca na dziki biwak

Idealne miejsce na dziki nocleg to zadrzewiona zielona polanka nad czystym jeziorem lub rzeką, z dala od ludzkiego wzroku, z dala od drogi, samochodów oraz hałasu. I jeszcze najlepiej z pięknym widokiem i towarzystwem ptaków lub motyli. Za to bez ślimaków oraz kleszczy. I dobrze by było, jakby był zasięg w telefonie 🙂 Ale nocując na dziko trzeba być realistą. Nie ma tu wyboru. Rzeczywistość jest jaka jest, a to w niej szukamy schronienia. Potrafi być naprawdę nieziemsko cudowna, ale potrafi też być na wskroś prozaiczna.

Jak szukać?

Szukanie miejsca do nocowania na dziko wiąże się z planowaniem dnia oraz własnych aktywności, obserwacją otoczenia i analizowaniem mapy. Planowanie determinowane jest przez sposób podróżowania. Inny przebieg będzie miał rower, odmienny samochód, czy motocykl, a inny pieszy. Tym samym każdy z użytkowników tych środków transportu będzie studiował inny zasięg mapy. Co więcej będzie także rozglądał się za nieco różnymi miejscami do dzikiego biwakowania (bo auto nie przedostanie się wszędzie tam, gdzie wjedzie rower albo wejdzie człowiek. Bezdroża są też bardziej dostępne dla pieszego niż dla roweru).

Obserwowanie otoczenia oraz analizowanie mapy pozwalają na szacowanie miejsca, w którym będziemy mogli spać i obie te czynności powinny uwzględniać się nawzajem. Mapa jest źródłem informacji o otoczeniu, ale nie jest na tyle precyzyjnym narzędziem, żeby wystarczała do określenia trafnego miejsca. Może wskazywać nam potencjalnie dobry teren, ale to obserwacja okolicy pozwoli stwierdzić, czy rzeczywiście warto tam zjechać z drogi, czy nie.

Przykładowo mapa wskazuje niebieską wstążkę w górach, czyli ewentualny nocleg nad czystą wodą. Jednak pasmo górskie, które mijamy jest strome i skaliste jak okiem sięgnąć. Nie spodziewajmy się, że dolina potoku będzie wtedy łagodna, szeroka i usiana trawą. Prawdopodobnie teren nad rzeką będzie kamienisty oraz ciasny i nie przeczytamy tego z mapy. Dowiemy się z obserwacji otoczenia, a ta pozwoli zweryfikować plany i rozpocząć szukanie jakiejś płaszczyzny np. w mijanych zagajnikach (a przy okazji uświadomi zapotrzebowanie na wodę, żeby np. ugotować kolację, zaparzyć herbatę, umyć zęby, odświeżyć się i pozwoli zrobić zapasy).

Warto pamiętać, aby podczas szukania miejsca nie rzucać się w oczy. Zdaje się, że kwestia dotyczy głównie rowerzystów, bo sakwiarz kręcący się po krzakach, polnych dróżkach, zjazdach z drogi ewidentnie czegoś szuka. A że nierzadko objętość jego dobytku zdradza, że wozi cały dom, to oczywiście przypomina jeszcze, że on potrzebuje go gdzieś postawić. Podobnie może być z obładowanym wędrowcem, ale już niekoniecznie z autem. Bo auta nikogo nie dziwią, bo jest ich wiele i szybciej się poruszają, więc szybciej znikają z pola widzenia.

Jeśli będziecie podróżować w duetach, triach, czy innych konfiguracjach, to polecamy sprawdzać wybrany teren w pojedynkę. Czasem dobre miejsce znajduje się gdzieś za piachem, za krzakami, ale zanim upewnimy się co do tego, lepiej udać się tam „na luźno”, czyli bez bagażu, bez roweru. Jest to oszczędność czasu, ale także sił, bo może się okazać, że dane miejsce jednak nie nadaje się do biwakowania, a my właśnie wepchnęliśmy rower po stromej ścieżce z wystającymi korzeniami i… musimy zejść z powrotem. O wiele sprawniej będzie, gdy jedna osoba będzie robić rozeznanie, a druga w tym czasie pilnować naszych rzeczy.

Gdzie szukać?

Dobrych miejsc na dziki biwak może być mnóstwo, a ich dostrzeżenie zależy od naszych chęci i gotowości do spania na dziko. Najlepsze miejsca to te z dostępem do czystej wody, ale tak naprawdę do spokojnego spędzenia nocy wystarcza osłonięte miejsce na uboczu, a w przypadku namiotu również płaski kawałek terenu z podłożem, które nie będzie kaleczyło spodu sypialni (np. trawa, ziemia, miękkie ściernisko, drobne kamyczki, piasek).

Na początku zawsze rozważamy dostęp do wody, ale jeśli danego dnia go nie ma w naszym zasięgu (bo znajdujemy się w jakimś płaskim, rolniczym terenie bez jezior i rzek; bo rzeka wyschła lub jest wyjątkowo brudna; bo brak bezpośredniego zejścia do wody przez strome skarpy, wąwozy w górach), to szukamy innych rozwiązań.

Jakie to miejsca i gdzie one się znajdują? Waszą uwagę powinny przyciągać skupiska lub rzędy drzew, bo stanowią naturalną osłonę przed wzrokiem innych (las, zagajnik). Dobrym schronieniem są również linie wysokich upraw (kukurydza, słonecznik, rzepak w letnich miesiącach), pomiędzy którymi mogą znajdować się nieużytki, łąka, czy ściernisko. Do wymienionych miejsc prowadzą leśne lub polne drogi, dlatego warto zjechać w bok i rozeznać się w zagospodarowaniu terenu. Nikt raczej nie będzie nocował w rowie bezpośrednio przy drodze.

Jeśli jesteście nad morzem, warto rozpatrzyć możliwość spania na plaży. Plusów takiego rozwiązania jest kilka, np. nieograniczony dostęp do wody, zazwyczaj brak konieczności oczyszczania podłoża, brak ukrytych owadów lub innych stworzeń. Jeżeli jest przy tym dobra pogoda i zdecydujemy się na spanie pod gołym niebem, to korzyścią będzie również brak konieczności rozkładania i składania namiotu.

Patrząc z drugiej strony, wiele plaż składa się z grząskiego, drobnego piasku. Nie jest więc takie proste przemierzenie nawet fragmentu plaży z ciężkim rowerem (łatwiejsze z plecakiem albo namiotem wyciągniętym z pozostawionego w pobliżu auta), choć jest wykonalne. Nie jest też wtedy możliwe rozstawienie namiotu z odciągami na śledzie, ale przecież nie wszyscy takie mają (my akurat mamy, ale czasem udaje się zamiast śledzi użyć dużych, ciężkich kamieni, do których przywiązujemy odciągi). I trzeba pamiętać o wszędobylskim piachu, który wciska się w szczeliny i otwory (w tym celu warto zabezpieczyć ustniki od mat lub materaców, jeśli z takich korzystacie). Zazwyczaj w nocy i nad ranem pojawia się też wilgoć, która pokrywa zewnętrzne warstwy wszystkich obiektów w otoczeniu (namiot lub śpiwór, jeśli śpimy pod chmurami).

Dla nas nie są to szczególnie upierdliwe kwestie, ale fakt jest taki, że każdy może mieć inne odczucia, więc to, co będzie Wam odpowiadało, a co nie, zweryfikuje doświadczenie.

Czasami na drodze mogą przytrafić się miejsca nazywane przez nas „okazjami”. Może być to parking leśny, teren rekreacyjny nad jeziorem, czy miejsce postojowe przy szlaku. Ich „okazyjność” polega na tym, że w obrębie znajdują się, z naszego punktu widzenia, pewne udogodnienia. Raz będzie to stół i ławka, raz kran z wodą, a kiedy indziej toaleta. Warto zwracać uwagę na takie miejsca i jeśli w pobliżu znajduje się odpowiednie miejsce pod namiot, korzystać z nich.

Aby nie zostać wyproszonym lub nie otrzymać mandatu (w większości krajów dzikie biwakowanie nie jest prawnie dozwolone) lepiej trzymać się z dala od ludzi. Najlepiej nie rzucać się w oczy, a jeżeli znaleźliśmy świetne miejsce pod namiot, ale w pobliżu kręcą się ludzie (np. na szlaku, w terenie rekreacyjnym), to warto poczekać do zmroku, aż wszyscy sobie pójdą. A do tego czasu zachowywać się jak na pikniku 🙂 To działa.

I pamiętajcie, żeby nie stawiać namiotu na mrowisku lub w pobliżu gniazda os albo pszczelego ula (które czasem są ukryte w zagajnikach), bo o ile pierwsze będzie po prostu nieprzyjemne, o tyle drugie i trzecie może być niebezpieczne.

Czy to jest dla mnie?

Skutecznego szukania dobrych miejsc pod namiot trzeba się nauczyć. Najlepiej w praktyce. Ale zanim wyruszycie w dłuższą podróż z zamiarem dzikiego biwakowania, warto odpowiedzieć sobie szczerze na pytania: czy jesteście do dzikiego nocowania gotowi (w sensie psychicznym)? Czy jesteście w stanie zrezygnować z wygód? Z wielu przedmiotów życia codziennego na rzecz prostoty? Czasem z umycia się wieczorem? Jeśli macie trudność w odpowiedzi na to pytanie, można udać się raz, dwa, trzy razy pod namiot na weekend (np. w jakieś miejsce w okolicy).

Uważamy, że jest to istotne zwłaszcza wtedy, gdy pomysł spania na dziko pojawia się głównie z powodów finansowych, a spora oszczędność z kolei jest warunkiem powodzenia wyjazdu. Lepiej mieć w tej kwestii niejakie rozeznanie, wiedzieć czego można się spodziewać, jakie trudności pojawiają się podczas dzikiego biwakowania i czy jesteśmy w stanie sobie z nimi poradzić. Szkoda byłoby stracić czas na przygotowania do wyjazdu i może nawet pieniądze na sprzęt, a po dwóch dniach wrócić z powrotem.

Prawda jest taka, że nie każdemu dzikie biwakowanie będzie odpowiadało (tak jak np. nie każdemu odpowiada chodzenie po górach) lub będzie odpowiadało jedynie w określonych warunkach (np. tylko latem i tylko nad jeziorem, bo jest się gdzie umyć albo tylko w samochodzie, bo tak osoba czuje się bezpiecznie). Niewielu ludzi lubi wychodzić poza sferę swojego osobistego komfortu, czyli mówiąc prościej: nie lubi znajdować się w miejscach oraz sytuacjach dla siebie niewygodnych. Wszyscy lubimy mieć kontrolę nad swoim życiem oraz otoczeniem. Dlatego mieszkamy w poukładanych domach, zorganizowanych w łazienki, kuchnie, toalety i sypialnie, żebyśmy mogli w wyuczony sposób realizować swoje potrzeby.

Podczas spania na dziko nie ma łazienki ani toalety (chyba, że w pobliżu stoi toi toi, co się zdarzyć może nad jeziorem). Potrzeba często czekać nie może, należy rozprawić się z nią maksymalnie za chwil kilka. I wtedy w zależności od otoczenia trzeba improwizować, podjąć decyzję (W towarzystwie ślimaków, których nie lubię, czy w pobliżu wędkarza, który może mnie usłyszeć? Czy szukam dalej?). Warto zdać sobie sprawę, czy w ogóle wyobrażam sobie załatwianie potrzeb fizjologicznych na łonie przyrody? Dla osób, które są świadome, że nie mają z tym problemu, takie pytanie może być banalne i cała ta kwestia zupełnie pomijalna w myśleniu o dzikim biwakowaniu, ale wiemy, że są też ludzie, którzy mają w tej materii trudności.

Podobnie może być z higieną. Zapytaj więc siebie czy zgadzasz się na umycie w rzece, jeziorze albo niekiedy odświeżeniu się wybiórczym za pomocą wody z butelki (i tutaj znów miejsce na improwizacje)? Pamiętajcie, że nie będzie też kuchni ani łóżka. Że w trawie żyją różne stworzenia (pająki, kleszcze, komary, ślimaki, gąsienice), które lubią zaglądać do namiotu, czemu nie ma się co dziwić, bo w końcu to my gościmy się na ich łące. A deszcz? Wiatr, zimny dzień? Czy zepsują Ci humor?

Bezpieczeństwo podczas dzikiego biwaku

Każdy z Was pewnie zastanawiał się nad zagrożeniami, które mogą nas spotkać podczas spania na dziko. Prawda jest taka, że w wielkim stopniu zależy ono od nas samych – od naszych decyzji oraz zachowań, bo możemy czasem sami nieświadomie prowokować pewne sytuacje. Poniżej przeczytacie o kilku kwestiach, na które warto kierować swoją uwagę podczas poszukiwania miejsc do dzikiego biwakowania, jak i podczas obozowania.

Uważność na innych ludzi

Pisaliśmy już, że polecamy obozować z dala od ludzi i starać nie rzucać się w oczy. Chodzi tu właśnie (poza uniknięciem potencjalnego mandatu) o kwestie bezpieczeństwa – o to, aby nie zobaczył nas nikt, kto potem zechciałby nas okraść, czy wyrządzić jakąś inną niegodziwość. Wierzymy, że zdecydowana większość ludzi nie ma złych zamiarów, ale lepiej być przezornym.

I w związku z przezornością idziemy zawsze jeszcze o krok dalej. NIGDY nie zostawiamy wartościowych rzeczy w przedsionku namiotu. Takie przedmioty jak pieniądze, dokumenty, karty płatnicze, telefon, aparat fotograficzny z torbą i ładowarką (nie mówiąc o tablecie, laptopie, zegarku, czy biżuterii, jeśli z takimi ktoś podróżuje) ZAWSZE zabieramy do sypialni, a jeżeli śpimy pod gołym niebem, to wkładamy do śpiworów. Do tego nigdy, przenigdy nie zostawiamy obozu samego sobie. Nawet jeżeli w okolicy nie ma i od kilku godzin nie było żywej duszy, namiot jest zbunkrowany w krzakach, a nam zabrakło jedzenia i trzeba pójść kilometr do sklepu. Niech wtedy jedna osoba zostanie w obozie, a druga pójdzie po zakupy. A jeśli ktoś podróżuje sam? No to cóż, powinien udoskonalić planowanie podczas wyprawy.

Ważne jest również, żeby nie hałasować. Możemy być naprawdę doskonale ukryci przed wzrokiem, ale co z tego, skoro słychać nas na drugim końcu lasu? Ludźmi kieruje ciekawość i jest to naturalny odruch, że zwrócą się w kierunku nietypowego bodźca, który do nich dotrze (no bo głośne śmiechy, krzyki, donośne dyskusje nie są elementem przypisanym do łąki, lasu albo rzeki).

W celach ewentualnej obrony zabieramy ze sobą gaz pieprzowy (choć jeszcze nigdy nam się nie przydał).

Co zrobić, gdy ktoś nas zobaczy? Zdarza się, że kiedy już postawimy namiot, w pobliżu zjawi się ktoś obcy. Może to być wędkarz, ktoś, kto wyszedł na spacer z psem, biegacz lub rolnik obserwujący swoje pole. Warto przywitać się i uśmiechnąć. Zagadać coś o pogodzie, zapytać jak pies się wabi, czy zboże zdrowe, czy ryby biorą. Człowiek, który zobaczy, że jesteśmy mili, że nie robimy niczego złego, że nie śmiecimy oraz nie hałasujemy, nie będzie wobec nas podejrzliwy i prawdopodobnie nie będzie miał nic przeciwko temu, że biwakujemy w sąsiedztwie jego kukurydzy, jeziora, w którym łowi ryby, czy w lesie, po którym spaceruje każdego dnia po pracy.

Uważność na zwierzęta

Miejsca, które będziemy wybierać na swój dziki nocleg to dom zwierząt, tych małych i tych dużych. Owady takie jak muchy, komary, mrówki, biedronki, pasikoniki, czy pająki bywają upierdliwe, ale raczej nic poważnego nam nie grozi z ich strony. Gorzej z kleszczami, osami lub pszczołami (jeśli ktoś jest uczulony). Jak powszechnie wiadomo kleszcze mogą przenosić niebezpieczne choroby i lepiej reagować na ich obecność. W tym celu co wieczór zwracamy uwagę na wszelkie ciemne plamy i plamki na swoim ciele, a każdego znalezionego kleszcza wyciągamy pęsetą oraz dezynfekujemy miejsce, w którym się znajdował (i pęsetę!).

Ich towarzystwo nie zdarza się często, ale podczas wypraw rowerowych sypiamy w różnych okolicznościach przyrody, więc istnieje prawdopodobieństwo spotkania z pasożytem – dlatego warto mieć „zestaw ratowniczy”, o czym już pisaliśmy (przy wyciąganiu kleszcza trzeba uważać, żeby nie oderwać odwłoku, bo wtedy wewnątrz ciała pozostanie głowa. Pociągnięcie usuwające go ze skóry musi być pewne, płynne i zdecydowane. Nie wolno przy tym „wykręcać” kleszcza. Jeśli tego nigdy nie robiliście, to możecie poszukać filmików i fachowych wypowiedzi lekarzy, czy pielęgniarek na ten temat).

Można powiedzieć, że trzeba mieć duże szczęście, żeby podczas spania na dziko zobaczyć duże zwierzę (jakiegoś kręgowca, np. ssaka takiego jak jeleń, sarna, dzik, zając, lis itp.). Póki co, odnosimy ten wniosek do Polski i innych europejskich krajów. Nigdy też nie zapuszczaliśmy się głęboko w lasy i nigdy nie sypiamy na terenach parków narodowych (co i tak jest zakazane) ani rezerwatów przyrody, gdzie zwierząt można spotkać najwięcej.

W większości one boją się ludzi. Sarny, jelenie, czy daniele, gdy tylko zobaczą człowieka, natychmiast uciekają. Podobnie jest z lisami (jeśli nie mają wścieklizny), zającami, jaszczurkami. Bardziej wścibskie potrafią być kaczki lub piżmaki i tutaj należy być uważnym, ponieważ te ostatnie dzięki wyposażeniu w ostre siekacze mogą przegryźć to i owo. W tym celu polecamy skuteczne odganianie ich od obozowiska oraz rozłożenie w pobliżu namiotu kilku szeleszczących foliówek.

Ważne jest również, żeby nie zostawiać przy namiocie jedzenia, jego resztek lub otwartych, nawet pustych opakowań po produktach spożywczych. Najlepiej jedzenie trzymać szczelnie zamknięte w sakwie/torbie, a to, co zostało z kolacji oraz wszelkie opakowania wrzucać do worka na śmieci i również szczelnie go związywać na noc. Co prawda jeżeli jakaś wścibska wiewiórka wyczuje zapach tuńczyka z puszki, to i tak dobierze się do naszego śmietnika, a rano znajdziemy ślady po zębach i łapkach. Ale osobiście uważamy, że lepiej, żeby sobie pogrzebała w odpadkach, niż wyjadała nasze zapasy na następny dzień. Poza tym istnieje duże prawdopodobieństwo, że szeleszczący worek nas obudzi i przegonimy zwierzę.

Jeżeli natomiast znajdujemy się w terenie, gdzie znaki ostrzegawcze mówią o występowaniu niedźwiedzi (w Polsce Bieszczady, poza tym Karpaty na Ukrainie i w Rumunii), wtedy należy zadziałać nieco inaczej. To zwierzęta, które lubią grzebać w śmieciach w poszukiwaniu pożywienia, dlatego nie należy umieszczać ich w pobliżu obozowiska, a wynieść daleko od nas i zawiesić na drzewie. Nie należy także pod żadnym pozorem zostawiać jakiegokolwiek jedzenia w namiocie, żeby nie przyciągać niedźwiedziego węchu. Spotkanie z niedźwiedziem jest wątpliwą przyjemnością i osobiście unikamy spania na dziko w miejscach, w których żyją.

Uważność na sytuacje

Nasza uwaga powinna być skierowana również na aktywności, które podejmujemy. Jeśli używamy ognia, to należy robić to z zachowaniem środków ostrożności – np. stosować się do zastrzeżeń producenta kuchenki turystycznej, której używamy. W przypadku rozpalania ogniska należy pamiętać o kontrolowaniu wielkości płomienia i uprzednim oczyszczeniu terenu z suchej trawy oraz liści, a najlepiej ścisłym otoczeniu paleniska dużymi kamieniami i posiadaniu w pogotowiu piasku lub wody do ugaszenia ognia. Miejmy oczy dookoła głowy. Ogień może rozprzestrzenić się nie tylko w horyzontalnej płaszczyźnie. Unikajmy więc rozpalania ognisk pod drzewami, bo wysoki płomień może zapalić gałęzie w koronie.

Jeżeli znajdujemy się w wyjątkowo suchym terenie (żółta trawa, żółte rośliny, kruche krzewy) lub w obszarze zagrożonym pożarem, to nie używajmy kuchenki, nie rozpalajmy ogniska. Jeden wieczór bez ciepłego posiłku nam nie zaszkodzi. Na kolację można zjeść kanapki przeznaczone na rano, a makaron ugotować następnego dnia na śniadanie po opuszczeniu newralgicznego ze względu na ogień miejsca.

Przed kąpielą w jeziorze lub rzece warto zwrócić uwagę na brzeg oraz dno. Doliny górskich rzek często są kamieniste. Stąpanie bosymi stopami po ostrych, śliskich kamieniach nie jest bezpieczne ani przyjemne. Aby zmniejszać ryzyko skaleczeń, czy skręceń kostek można założyć gumowe klapki pod prysznic.

Z kolei podczas załatwiania potrzeb fizjologicznych warto zwracać uwagę na to, gdzie stawiamy stopy. Wejście w mrowisko lub zmuszenie żmii do ukąszenia w geście obrony z pewnością nie należą do najprzyjemniejszych.

Uważność na teren i warunki atmosferyczne

To, gdzie zdecydujemy się postawić namiot zależy wyłącznie od nas. Warto zwrócić uwagę na wybór miejsca podczas wietrznego dnia. Ze względu na ryzyko złamania gałęzi warto robić to z dala od starych, spróchniałych drzew. Podczas burzy i w sytuacji spodziewania się jej nie powinniśmy nocować w płaskim, pustym terenie (bez obiektów wyższych niż namiot i my sami). Gdy pogoda jest deszczowa niektóre tereny stają się podmokłe. Jeżeli trwają deszcze lub niedawno trwały, to przed postawieniem namiotu warto dokładnie sprawdzić stan podłoża. Jeśli po rozgarnięciu trawy ziemia jest ciemnobrązowa, wilgotna i miękka, to istnieje duże ryzyko, że przemoczymy podłogę namiotu.

Odpowiedzialność podczas spania na dziko

To bardzo ważna kwestia, o której nie należy zapominać. Jesteśmy zdania, że nocując na dziko (choć nie tylko wtedy) każdy z nas jest gościem na wybranym terenie. Ale jest to specyficzna sytuacja, bo nie ma w niej gospodarza, dlatego każdy z nas winien jest pełnić rolę nie tylko tego, który korzysta z gościny, ale również tego, który po gościach sprząta. Ktoś, kto nie ma ochoty dbać o przyrodę, nie powinien z niej korzystać. Tak samo jak ktoś, kto nie ma ochoty wyprowadzać psa na spacery, nie powinien mieć psa.

Odpowiedzialność za siebie

Każdy dorosły człowiek jest, a przynajmniej powinien być odpowiedzialny za samego siebie. Oznacza to m.in. pewien stopień samoświadomości, czyli znajomości siebie, w tym zachowań, reakcji oraz odczuć. Wiąże się również ze znajomością świata i umiejętnością przewidywania oraz wnioskowania. Posiadając te dwa rodzaje wiedzy oraz doświadczenia z nimi związane (o sobie i o otoczeniu) każdy powinien potrafić dbać o własne bezpieczeństwo w większości znanych, powtarzalnych lub przewidywalnych sytuacji wydarzających się w znanym otoczeniu.

A więc przykładowo spodziewać się kleszczy w lesie i przygotować do spotkania z nimi (o czym już pisaliśmy wyżej), spodziewać się swojej reakcji na ugryzienie przez pszczołę, reakcji na zimną wodę w jeziorze, czy na zetknięcie się bosą stopą ze śliskim kamieniem. To są kwestie, za których odpowiedzialność leży wyłącznie po naszej stronie.

Odpowiedzialność za otoczenie

Nawet jeśli oddaliliśmy się od ludzi i w zasięgu wzroku nie ma nikogo poza nami, to na łonie przyrody nigdy nie jesteśmy sami. W trawie, w drzewach, w ziemi, w wodzie żyje mnóstwo stworzeń. Jeżeli nie zabierzemy ze sobą swoich śmieci, będziemy nadmiernie hałasować albo używać zbyt wielu cudownych cielesnych eliksirów o składach chemicznych sięgających nieba, przeszkodzimy im w życiu.

Przy czym śmiecenie ma jeszcze jeden znaczący minus – szpeci otoczenie. Sami nie chcemy przebywać wśród śmieci, więc pamiętajmy, żeby nie robić też zawodu innym ludziom, którzy przyjdą w dane miejsce po nas. Nasza planeta jest domem nie tylko ludzi. Pamiętajmy, żeby nawzajem się szanować i respektować swoje prawa oraz obowiązki – tych ostatnich jako ludzie mamy najwięcej, bo to my wzięliśmy ziemię w swoje ręce. Tak samo jak nabywamy domy i mieszkania. Żeby całe rodziny mogły w nich mieszkać, trzeba je sprzątać oraz remontować. 

W Duecie po Świecie

 

13 uwag do wpisu “Spanie na dziko. Poradnik dla początkujących

  1. Bardzo fajnie czyta się wasz blog. Odnoszę wrażenie, że piszecie od siebie, nie grając przy tym kogoś kim nie jesteście… Pozdrawiam; trzymając kciuki.

    Polubienie

  2. Podoba mi się wpis, jak napisał kolega wyżej: długo i konkretnie. Ja z kolei jestem ciekawa, jak zabezpieczacie rowery? I czy w związku z potrzebami i fizjologicznymi i zanieczyszczaniem otoczenia korzystacie z saperki? Będę nudna, ale bardzo lubię listy i myślę, że dobrym pomysłem będzie stworzenie jakiegoś niezbędnika/opcjonalnika dzikiego biwakowania, w którym napisalibyście też z czego sami korzystacie, np. jaki wybraliście namiot? Aaa i link do wybierania śpiworów nie działa, a szkoda, bo zamierzam kupić i chętnie bym przeczytała co polecacie 🙂

    Polubienie

    • Hejo Andzia! Dzięki za komentarz i uwagi – link do śpiworów naprawiony 🙂 W odpowiedzi na Twoje pytania: tak, używamy saperki (i to jest rzecz, o której zapomnieliśmy wspomnieć, ale będzie edycja). Rowery zazwyczaj spinamy na noc za pomocą łańcuchów, no chyba, że śpimy na piaszczystej plaży – to wtedy sobie darujemy zdejmowanie sakw i również zabezpieczenia – w grząskim piachu to medal dla złodzieja, który by zdołał nawiać z naszym dobytkiem 😀 Co do sprzętu, którego używamy – kilka recenzji znajduje się w zakładce: „SPRZĘT”. Póki co nie robiliśmy zestawienia konkretnych typów sprzętu, bo nie wszystkie używane przez nas są godne polecenia. Ale oczywiście można zrobić zestawienie mieszane. I to będzie myśl na kolejny „outdoorowy” motyw na blogu. Dzięki!!! 🙂
      P.S. Dokąd będziesz zmierzała z tym śpiworem? 🙂

      Polubienie

  3. Witam! Blog bardzo przyjemny do poczytania, oby tak dalej :P. Jednak mam jedno pytanie, odnośnie stosunku prawa do takiego dzikiego spania pod namiotem w Polsce. Chociaż mówiąc konkretniej, stosunku osób egzekwujących to prawo. Z tego co znalazłem w internecie, prawnie jest zabronione spanie na dziko w każdym nie przeznaczonym do tego miejscu. Jednakże ludzie mówią, że raczej jest mała szansa na przyłapanie, a nawet w razie spotkania z leśniczym nie ma zazwyczaj problemu, gdy zachowuje się czystość i nie rozpala się ogniska. Oczywiście domyślam się że mówią to nasi dobrze znani polscy „fachowcy”, jednak mam wrażenie, że wy faktycznie znacie się na rzeczy. Tak więc jakie jest wasze zdanie, bądź doświadczenia z tym związane?

    Polubione przez 1 osoba

    • Zapomniałem jeszcze dodać, że mam w planach (niepewnych) spędzić na próbę jedną noc pod namiotem. Najprawdopodobniej pojechać samochodem gdzieś z dala od miast i zjechać z głównej drogi (ale nie wjeżdżać do lasu, oczywiście). Znaleźć tam przyjemne miejsce, zaparkować samochód w pobliżu i spędzić resztę dnia.

      Polubione przez 1 osoba

      • Super! I zawsze warto mieć w sobie pozytywne nastawienie do ludzi, którzy mogą się pojawić w pobliżu, bo od tego zależy co o nas pomyślą i jak zareagują. Ale mimo wszystko polecamy stawiać namiot wieczorem, o zmroku, kiedy prawdopodobieństwo jego dostrzeżenia drastycznie spada. Dopóki ktoś siedzi sobie np. nad wodą i urządza piknik, czyta książkę albo filozofuje :p to raczej nie wzbudza podejrzeń i mandat mu nie przysługuje (chyba, że jest tam zakaz filozofowania 🙂 ).

        Polubienie

    • Cześć Patryk! To prawda, spanie na dziko nie jest prawnie dozwolone w Polsce (i w wielu innych krajach w Europie. Choć są wyjątki, legalnie można obozować np. w Rumunii), co oznacza, że w konfrontacji z odpowiednimi służbami można otrzymać mandat. Ale w opiniach, które słyszałeś jest sporo prawdy – zazwyczaj trzeba się postarać, żeby taki mandat dostać (śmiecić, hałasować, palić ogień, obozować na terenie prywatnym lub w rezerwacie, czy parku narodowym, niszczyć rośliny, zanieczyszczać wodę, spać pod ewidentnym zakazem albo w terenie zagrożonym pożarem). Praktykujemy dzikie obozowanie w różnych krajach i jak dotąd nigdy nie otrzymaliśmy mandatu, nie mieliśmy też żadnego spotkania ze służbami porządkowymi. Naszym zdaniem najważniejszym czynnikiem jest po prostu dyskrecja i odpowiedzialność, czyli obozowanie nie rzucające się w oczy, bez barbarzyńskich okrzyków, bez „muzy” z podkręconymi basami w otwartym samochodzie, ale za to z dbałością o to, żeby niczego nie niszczyć 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz